top of page

Hiszpania​

Dnia 28 maja 2013 roku reprezentacja naszej szkoły (w składzie: Pani dyrektor Barbara Drwal, Pani Iwona Połomska i Pani Agata Golińska wraz z uczniami: Joanna Dudzińska, Marta Bilińska, Maksymilian Nowak i Oskar Lejawa) wyruszyła do Hiszpanii w ramach projektu Comenius "Home Sweet Home". Główną ideą tej wymiany była prezentacja cząstki regionu, z którego pochodzą uczniowie, czyli w naszym przypadku był to taniec górali żywieckich. Odbyliśmy podróż samolotem (z Krakowa do Berlina, a z Berlina do Madrytu), co dla niektórych z nas było zupełnie nowym doświadczeniem. Na lotnisku w Barajas wylądowaliśmy koło południa. Tak rozpoczął się pierwszy dzień wyjazdu.

 

I dzień

 

Pogoda była bardzo ładna, choć nieidealna na spacer z walizkami. Metrem dotarliśmy do centrum miasta, wysiadając na stacji Santiago Bernabeu. Stamtąd, obładowani bagażami, skierowaliśmy się do szkoły mijając po drodze stadion miejscowej drużyny - Realu Madryt (któremu poświęcę oddzielny akapit, gdyż jest co opisywać). Kiedy dotarliśmy do Colegio Maria Virgen, zostaliśmy gorąco przywitani przez całą brać uczniowską, po czym każdy z nas udał się do przydzielonej rodziny, gdzie miał mieszkać przez resztę wyjazdu. Po południu odbyliśmy krótki spacer po centrum Madrytu z nowo poznanymi kolegami i koleżankami.

 

II dzień

 

Drugiego dnia odbyły się w szkole prezentacje na temat miasta Madryt oraz całej Hiszpanii. Po tym zjedliśmy wspólne śniadanie i podzieliliśmy się na grupy (oczywiście pomieszano nas tak, aby w każdym z zespołów znajdował się przynajmniej jeden uczeń z Hiszpanii, Polski, Niemiec, Bułgarii, Islandii, Czech i Turcji). Wyruszyliśmy do miasta, gdzie zwiedzaliśmy m.in. Plaza de Espana, Plaza Mayor, Retiro Park oraz Prado Museum. Następnie wróciliśmy do szkoły, gdzie odbyły się próby występów i krótki mecz koszykówki. Po wszystkim wróciliśmy do domów.

 

III dzień

 

Dzień ten dostarczył nam ogromnej liczby wrażeń, gdyż udaliśmy się do madryckiego parku rozrywki. Kolejki i różnego rodzaju karuzele, czy dom strachu sprawiły, że dzień ten zleciał nam zaskakująco szybko i nawet nie zauważyliśmy kiedy znaleźliśmy się w domach jedząc kolację wraz z hiszpańskimi rodzinami.

 

IV dzień

 

Piątek był dla wszystkich uczestników bardzo ważny. Tego dnia zaplanowano Music Festival, czyli pokazy uczniów. Zanim to się stało, udaliśmy się do pobliskiego kościoła na specjalną Mszę Świętą. Kiedy przyszedł czas na występy, można było wyczuć w powietrzu lekkie podniecenie, jak i stres, lecz w końcu każda reprezentacja krajów przyjezdnych pokazała się ze znakomitej strony. My także z naszego występu byliśmy bardzo zadowoleni. Swoje "pięć minut" mieli także uczniowie Colegio Maria Virgen, którzy zagrali świetny koncert oraz zaprezentowali dobrze nam wszystkim znane hiszpańskie flamenco. Wieczorem natomiast, odziani w garnitury, a dziewczyny w eleganckie sukienki udaliśmy się na szkolną dyskotekę, która odbyła się na... przyszkolnym boisku! Mimo wszystko bawiliśmy się doskonale, a nasi gospodarze nauczyli nas wielu ciekawych kroków tanecznych.

 

V dzień

 

Sobota była dla nas dniem "wolnym". Piszę to w cudzysłowie, gdyż "wolny" miało oznaczać to, że nie szkoła, a rodziny organizowały nam dzień. Po zjedzonym śniadaniu wyruszyliśmy wraz z moim gospodarzem-Lucasem do centrum miasta. Po krótkim spacerze i zwiedzeniu targu książek udaliśmy się do metra w stronę stadionu. Jak obiecałem wcześniej, opowiem teraz co nieco o świątyni futbolu mieszczącej się w sercu Madrytu. Kilka dni wcześniej, zanim jeszcze przybyliśmy do Hiszpanii udało się mi zdobyć bilety na mecz Realu Madryt z Osasuną Pampeluną. Co ciekawe, ceny biletów (tych najtańszych) oscylowały w granicach 10-25 euro, więc takiej okazji nie dało się przepuścić! Estadio Santiago Bernabeu z zewnątrz sprawia wrażenie kolosa, jest on po prostu ogromny. Choć budowla z punktu wizualnego nie jest rarytasem, za to wnętrze powala na kolana. Ciężko jest przybrać w słowa piękno, epickość tego stadionu, myślę, że aby zrozumieć moje refleksje, trzeba się tam po prostu wybrać! Po zakończonym meczu (oczywiście wygranym przez Real 4:2) i publicznym pożegnaniu trenera Jose Mourinho udaliśmy się do domu, choć przyśpiewki i hymn Realu grały mi w uszach przez całą noc!

 

VI dzień

 

Dzień szósty- niedziela. Dzień wyjazdu. Był chyba zarazem najgorszy jak i najlepszy dzień wyjazdu. Przede wszystkim, nikomu nie chciało się wyjeżdżać. Co więcej, nikt z nas nie lubi pożegnań, a eskapada hiszpańskich kolegów i koleżanek sprawiła, że zasmuciliśmy się na myśl o tym, że następnego dnia ich już nie zobaczymy. Jednakże z drugiej strony czas spędzony w Madrycie dostarczył nam wielu ciekawych doświadczeń, nawiązaliśmy mnóstwo nowych znajomości z całej Europy i poznaliśmy się nieco na zupełnie innej kulturze. Mimo wszystko zatęskniliśmy za dobrym, polskim schabowym, więc po wejściu na pokład samolotu humory nam się polepszyły i po "krótkim" postoju w Berlinie szczęśliwie wróciliśmy do Krakowa.Na zakończenie chciałbym w imieniu swoim jak i reszty uczestników wymiany zaprosić wszystkich uczniów II LO im. Adama Asnyka do wzięcia udziału w projekcie Comenius, czy też innych wymian międzynarodowych, gdyż są one fantastyczną szansą nie tyle, co podszlifowania języka angielskiego, ale także dla rozwoju i nauki! :)

 

                                                                                                                                        Pozdrawiam, Lejawa Oskar 3c

Po tak wspaniałej i udanej wizycie, nasi uczniowie postanowili zrobić poniższą prezentację:

bottom of page